Mój opis: Oskar ma 10 lat i choruje na raka. Złości się na rodziców i lekarzy,bo boją się go,a gdy pyta o wyniki oni nabierają wody w usta. Jedyną osobą która traktuje go poważnie jest ciocia Róża. Nie jest to prawdziwa ciocia,ale chłopiec tak właśnie ją nazywa. Oskar nie wierzy w Boga,ale za namową cioci Róży zaczyna do niego pisać.
"...życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć."
"- Lekarze są nie do zdarcia. Zawsze mają pełno pomysłów na operacje, które można ci zrobić. Policzyłem, mnie obiecali co najmniej sześć.
- Może ich inspirujesz."
"Masz. Posłuchaj "Walca Śnieżynek". Jest taki ładny, że kiedy go słucham, myślę o tobie."
Wbrew wszystkiemu jest to książka bardzo pogodna. Chłopiec w wyjątkowy sposób patrzy na świat. Warto zatrzymać się na chwilkę i sięgnąć po "Oskara i Panią Różę." Zrobiła na mnie duże wrażenie.
Moja ocena to 9/10. Jednak czy w recenzji koniecznie musi być ocena? Nie umiem nigdy ocenić książki,gdyż każda jest wyjątkowa.
Pozdrawiam,
Oleksandra