wtorek, 21 maja 2019

Niemiłość

Kiedy przestałeś nie kochać? Kiedy uznałeś,że jednak nic nie znaczę? Że moja obecność zabiera Ci tlen? Jak mogłeś zostawić mnie samą w tym zimnym świecie pozbawionym skrupułów. Tęsknię. Tak strasznie tęsknię. Pustka krzyczy Twoją nieobecnością. Gdybyś tylko rzekł słowo. Jeden szept i starałabym się. Wiesz, że zawsze staram się dać z siebie wszystko. Gdybyś tylko chciał złożyłabym Ci świat u stóp. Ale nie mówiłeś nic, Twój krzyk był bezgłośny. Oczekiwałeś zmian, ale skąd mogłam wiedzieć? Myślałam, że jesteśmy drużyną, Tylko ja i Ty kontra cały świat. Nikt nie jest idealny, wiesz że miałam zły czas. Tak bardzo Cię potrzebowałam. Byłam tak słaba, tak zmęczona. Poświęciłam wszystko dla  rodziny, byłeś jedynym światełkiem, moją jedyną radością. Jak mogłeś mi to zabrać? Złamałeś mnie swoim odejściem. Przyjmowałam każdy cios od życia z podniesioną głową, ale roztrzaskałeś moje serce i nic nie dało się już naprawić. Życie straciło sens, kiedy nie ma Cię obok. Nie umiem się nim cieszyć. Nie mam już żadnej odskoczni. Byłeś moim najlepszym przyjacielem.  Teraz nie mogę Ci nic powiedzieć. Chciałabym Ci tyle pokazać. Opowiedzieć. Oglądam nasze seriale, ale nie mam się tym z kim podzielić.  Jestem w naszych miejscach, ale nie ma Cię tam. Uśmiechasz się do mnie tylko na fotografiach, bo gdy widzisz mnie przed sobą teraz uciekasz. Nienawidzisz, a przecież kochałeś. Może to za mocne słowo. Może jestem Ci obojętna. Podobno szybko zacząłeś cieszyć się odzyskaną wolnością. Jak po jednej sprzeczce mogłeś biec w ramiona innej?  Jej odrzucenie mogło zaboleć, ale nie tak jak mnie Twoje odejście. Wybaczyłabym Ci to.  Byłabym głupia, ale zrobiłabym to bez wahania. Jednak nie prosiłeś o przebaczenie. Stałeś się inną osobą i nie chciałeś mnie już. Milion krzywych spojrzeń i złośliwych szeptów. Czemu wolałeś mieszać cały świat, z wyjątkiem mnie w nasz związek? Dowiadywałam się coraz gorszych rzeczy, a każda na nowo przebijała mi serce. Brak mi Twojego ciepła, Twoich niesamowitych oczu i cudownego uśmiechu. Tęsknię za Twoimi dłońmi oplatającymi moje. Twój zapach obezwładniający moje zmysły jest już tylko wspomnieniem. Jesteś niby blisko, a jakby na drugim krańcu świata. Smagasz mnie chłodem po twarzy. Nigdy nie chciałam Cię zranić, ale ja tez mam swoją godność i granice. Ile można dać się kopać? Często nie było nam dobrze, ale wystarczyłaby rozmowa. Gdyby Ci zależało chciałbyś to naprawić, ale najwyraźniej już wtedy Twoje serce zamknęło się na mnie. Byłam zła i zbyt dumna, dałam Ci odejść. A teraz bezgłośnie krwawię, w międzyczasie Ty jesteś szczęśliwszy niż kiedykolwiek. Byłeś moją pierwszą prawdziwą miłością, Pierwszym pocałunkiem, który uznałam za właściwy, chłopcem któremu oddałam swoje serce i duszę. Zaufałam Ci jak tylko mogłam, zburzyłam wszystkie swoje zabezpieczenia, a Ty? Upokorzyłeś mnie przed całym światem, kłamałeś, wywlekałeś brudy, naciągałeś rzeczywistość, obdarłeś ze szczęśliwości wszystkie nasze momenty. Jak mam teraz komuś zaufać? Jak nie ważyć każdego słowa na szali ryzyka zemsty? Nie wiem kim teraz jestem. Zanim przewróciłeś moje życie o sto osiemdziesiąt stopni szukałam siebie. Byłam zagubiona, znudzona swoim życiem, chciałam zmian, czegoś co uczyni mnie szczęśliwą, czekałam na moje bum, magiczny wybuch niczym w bajkach Disneya. I pojawiłeś się Ty, a moje niebo rozbłysło w stubłysku. Znalazłam ukojenie w Twoich ramionach, leciałam na skrzydłach naszej miłości. I spadłam równie boleśnie jak Ikar. Nie żałuję żadnej chwili z Tobą, jednak żałuję ,że tak mało je doceniałam. Nie wiedziałam wtedy jak niewiele ich nam zostało. To śmieszne, kiedyś czytałam wzniosłe cytaty, jeden z nich mówił, że nie wiesz, że to akurat ostatni pocałunek. Pomyślałam wtedy, że to smutne, ale też piękne. Jednak łudziłam się,że ze mną tak nie będzie. Nawet gdyby doszło do rozstania, ostatni pocałunek byłby głęboki i namiętny, pełen rozpaczy,a może i ulgi, że to już koniec. Myślałam, że włożymy w to całych siebie. A nasz? Pośpiesznie skradziony w aucie, przecież miało być ich jeszcze tysiące. Lecz nie było, a moje wargi bolą od niepocałunków. Jak wytłumaczyć dłoniom, że już nie przeczeszą Twoich niesfornych kosmyków i sercu, żeby przestało dla Ciebie bić? Wypisałam wszystkie  bolączki, trudności i Twoje wady. Było mi lepiej i myślałam, że będzie mi już dobrze, szybka kalkulacja, rozstanie wyszło mi na plus. Potem tęsknota wróciła, jednak bez Ciebie. Mam teraz tyle czasu, że nie wiem jak go wypełnić. Myślę o nas przy najprostszych czynnościach, byłeś w każdej części mojej codzienności. Przez te kilka lar razem starałam się nie zatracić swojego ja w związku, jednak teraz ono nie umie funkcjonować samo. Nie wiem kim jestem, czego chcę w życiu, co lubię. Nie robię już nic oczekując Twojej aprobaty. Nie znam siebie dobrze, duszę się w ciasnej przestrzeni umysłu. Nie potrafię być szczęśliwa i pogodzona sama ze sobą. Myślałam,że się ze sobą przyjaźnię, a jednak jestem sobie obca. Szukam siebie wszędzie, kiedyś byłam w nas, jednak gdzie uciekłam? Wiem,że jesteś szczęśliwy. Tęsknisz choć trochę? Żałujesz? Czy ona jest lepsza niż ja?  Nigdy nie chciałam między nami takiej ciszy. "Rzucone cześć od tak po dłuższej chwili, pustka pomiędzy ludźmi, którzy przecież razem żyli." Mam nadzieję,że śpisz spokojnie i przestaniesz mnie nawiedzać w snach, mam już dość. Między nami nie da się tego naprawić, wiem to i akceptuje. Nawet gdybym miała możliwość, to roztrzaskało się na dobre. Nie chciałabym powrotu, jednak chcę Cię przy sobie, czy to ma sens? Żyję przeszłością i wymazuję złe momenty. Udaję, że było idealnie. Boję się, że nie znajdę nikogo, kogo pokocham jak Ciebie. Kto rozjaśni uśmiechem mój świat, kto będzie miał skórę jak aksamit i kto będzie rozśmieszał mnie do łez. Co jeśli to była ostatnia szansa  na miłość? Chcę wymazać Cię z mojej głowy i nigdy nie zobaczyć z kimś innym. To egoistyczne i złe. Życzę Ci dobrze, bądź szczęśliwy. Jedno z nas musi. Potrzebuję kogoś by chociaż na chwilę zapełnić pustkę, jestem głodna czyjejś miłości i bliskości, jednak nie mogę nikogo ranić dając mu tylko część siebie i traktować jako nagrodę pocieszenia. Jak mogłam nie zauważyć zmiany Twoich uczuć? Widziałam Cię codziennie, jednak Ty byłeś obok jak zawsze, czuły i bliski. Czy grałeś? Jak długo myślałam, że Cię mam, gdy Ty byłeś tak odległy? Zostawiłeś mnie bez słowa wyjaśnienia, a ja długo przez to nie zasnę.

środa, 30 sierpnia 2017

Co ja robię ze swoim życiem

 W pewnym momencie po prostu się wyłączyłam. Niczym marionetka, robocik, któremu ktoś po kolei przecina różne przewody. Staranie się o ludzi. Off. Próby bycia szczęśliwym. Off. Optymizm i nieustający uśmiech. Off. Komfort bycia, zdolność przelewania myśli i słów na papier. Wyłącz. 

Przez pewien czas myślałam ,że tęsknię za miejscem lub okresem mojego życia. Myliłam się, tęskniłam za tym jak się wtedy czułam. Brakowało mi zaangażowania, poczucia spełnienia i tej niekończącej się siły, chęci zdobycia świata, tego, co było wiatrem mojej żaglówki. Teraz nadszedł bezwietrzny czas, a ja resztkami drewienek wiosłuję i próbuję obrać kurs, lecz zamiast zachodu słońca, przede mną tylko czarne chmury.

 Skończyły mi się tematy, za to wzbogaciłam się w oszczędność słów. Mam mało do powiedzenia, a jeszcze mniej ochoty.  Plecenie trzy po trzy skończyło mnie bawić, już tak nie potrafię. Po co tez kogoś zamęczać myślami bez sensu, których nie pojmie, bo przecież nawet ja sama nie rozumiem. 

Coś się we mnie wypaliło, próbuję jak kiedyś, ale uzyskuję tylko przebłyski starej mnie. Składając się z puzzli, nie mogę dopasować kawałków. Zużywam energię, zostaje tylko monotonia i bezczynność. W końcu zabrakło mi rutyny i zabiegania, mimo zmęczenia oraz trudności, miałam zajęcie i jakiś kopniak od życia ,aby codziennie wstawać i coś robić. Jednak czy warto poświęcać się tak czemuś co Cię unieszczęśliwia?

 Ciągle staram się zrozumieć świat, to, co mnie otacza. Przestałam oczekiwać  harmonii i spokoju, jednak wciąż potykam się na ludziach. Nie potrafię tworzyć relacji, trzymać przy sobie osób ,interesować ich sobą. Mogłabym dać im z siebie wszystko, jednak mało kto się o tym przekona, bo nigdy nie dojdę do etapu głębszego niż przyglądanie się i czasem przelotna rozmowa, a już nie chcę być tą rozpoczynającą, tą która się stara i zabiega. Wycofałam się, straciłam znajomości, nie znalazłam nowych, nikt nie chciał zaczynać jak ja kiedyś. Zostali Ci, którym naprawdę zależało, jednak ja wciąż pragnę więcej kontaktu. Jednocześnie chcę otaczać się roześmianym tłumem oraz mieć prawdziwych przyjaciół, ale też z nikim nie nawiązuję nic. To bez sensu, ale czy zostało mi cokolwiek co ma większy sens? Boję się, że w końcu zostanę sama. 

Nie wiem co mam robić, jaka być ,do czego dążyć. Wszystko jest trudne, a ja uparcie nie chcę upaść. Brakuje mi lekkości bytu i oddechu, tylko skąd z powrotem to wziąć? Wyłączyłam się z życia, choć raz dając losowi szansę, żeby mnie czymkolwiek obdarował i kolejny raz upewniłam się, że wszystko muszę wypracować  i zdobyć sama, bo najwyraźniej dla mnie wszystkich składników ciągle braknie. Próbuję nie narzekać, lecz ciężko tak, gdy kiedy przed ludźmi dookoła tak często ktoś stawia windę, a ja muszę sobie własnoręcznie wybudować schody. Kiedy dookoła otaczają cię mury przeszkód, a ty tracisz siłę, w końcu przestajesz próbować to rozbić i stoisz w miejscu lecząc siniaki, myśląc dlaczego właściwie musisz to zrobić, a że twoje cele także zamieniły się w obłoczki na niebie, to po prostu smutny leżysz i gapisz się w murki. Tak też można, nieprawdaż? Tu powinien być ktoś (ja sama dla siebie) kto skopie mi dupę. Nie, nie, nie! To nie tak! Tak nie wolno! Nie poddawaj się i te bzdety. Jednak w końcu człowiek dorasta, ma pogląd na niektóre rzeczy, widzi prawdę, a klapki na oczach spadają ukazując brak perspektyw. Odeszli ludzie, chęci i szczęście. Została beznadzieja. 

Życie-Ola à 1:0

czwartek, 29 października 2015

Jesienna deprecha?


Nie pisałam całe wieki,tak wiem. Miałam powody,potrzebowałam przerwy,a na głowie miała inne rzeczy. Jednak chyba spróbuję do tego wrócić,jednak pod innym kątem. Mam teraz mało czasu,szczególnie przy komputerze,ale może coś się znajdzie?

Zbierałam się z tym troszkę,a tak naprawdę chyba nie wiem o czym pisać. Więc tą pierwszą notkę poświęcę tak neutralnie jesieni,która teraz panuje za oknem.


Wcześniej było tak cholernie zimno,że przemykając ulicami mojego miasta, nie zwracałam uwagi na to co się dzieje,tylko jak najszybciej  czmychałam do ciepłego pomieszczenia, ewentualnie lało i była plucha. Jednak dziś spacerując parkiem,opatulona szalikiem i czapką miałam chwilę by zatrzymać się i przyjrzeć temu co się dzieje wokoło. I zauważyłam jak jest pięknie.
Wszędzie mieniły się liście, ich resztki na drzewach i pokryte nimi ścieżki. W wodzie odbijało się słońce,było cicho i spokojnie. To miejsce miało niepowtarzalny klimat. Byłam tak tylko ja i nikt więcej i to też mi się podobało. Nie chcę tu mówić o żadnej jesiennej depresji, nie zrozumcie mnie źle ;) ,ale jesień to jedyna pora kiedy nie trzeba pokazywać światu jakim to nie jest się szczęśliwym. Nie trzeba ciągle uśmiechać się i udawać,że zawsze wszystko u nas gra,możemy po prostu poddać się tej jesiennej melancholii i to będzie w porządku. Latem słońce nie pozwala nam się smucić czy być obojętnym,wszędzie jest zielono, wiosną wszystko kwitnie i budzi się do życia,a zimą wszędzie jest śnieżno-biało i jest magia świąt czy karnawału i lepienie bałwanów.
A jesień... jesień jest taka znielubiona przez wszystkich, brudna i mokra. Wszyscy są chorzy,wszędzie jest szaro-buro, wracamy do szkoły,dni są krótsze i ogółem to nikt nie jest z tego zadowolony. Jednak niekoniecznie. Bo wbrew pozorom jesień jest najbardziej kolorową porą roku. Jest resztka zieleni, przeróżne brązy,czerwienie,żółcie, pomarańcze. Świat mieni się liśćmi. Pogoda sprzyja zaszyciu się w domu z dobrą książką i hektolitrami herbaty. To też ma w sobie urok. Jesień przygotuje nas na zimę,pozwoli nam wciągnąć się troszkę w melancholię i odrobinę zadumy, a jednocześnie cieszą nas kasztany i przepiękne słońce. Może warto czasem obudzić w sobie dziecko, poskakać po kałużach, nazbierać liści i kasztanów, zrobić wielkie kakao z piankami? Jeśli nawet świat jest szaro-bury możemy rozjaśnić go sobą, kolorowymi rzeczami. A przede wszystkim zmianą nastawienia. Żeby zauważyć za oknem piękną,polską jesień. Tym Was żegnam i tego wam życzę.


"Lubię jesień… Jesień jakby usprawiedliwia depresję, jesienią nie trzeba być młodym, zdrowym, aktywnym jak latem, jesienią można sobie popłakać, jesień to pora ludzi samotnych."



I kilka inspiracji dla Was z tumblra :) 
-Oleksandra


niedziela, 11 stycznia 2015

#4 Krucha wieczność oraz Król Mroku Melissy Marr

Nie preferuję książek o wróżkach. Zwykle są dość słodkie,albo wróżki do jakieś roślinne istoty czy coś w tym stylu. Więc tym większe było moje zdziwienie,gdy zabrałam się do czytania Kruchej wieczności.


Ash była zwykłą dziewczyną. Oprócz jednej rzeczy. Widziała wróżki,dziwne istoty. Babcia nauczyła ją jednak,aby nie zwracać na nie uwagi i udawać ,że ich się nie widzi. Pomimo tego Ash stała się Królową Lata oraz przestała być człowiekiem,a stała się długowieczną wróżką. Więcej o tym można przeczytać w książce Królowa Lata,ja jeszcze nie miałam z nią styczności,lecz mam nadzieję,że jest to tylko kwestia czasu. A więc do rzeczy. Aislinn(czyli Ash) dzieli swój między Sethem swoim ukochanym,lecz niestety śmiertelnym, a Keenanem, swoim współpracownikiem, Królem Lata. Ash kocha Setha,jednak on czuje,że ich związek jest tylko kwestią czasu,gdyż on kiedyś umrze,a wtedy Keenan wreszcie będzie mógł uwieść Ash. Jego dziewczynę czeka wieczność,ale nie z nim... Odszukuje Bananach-Wojnę i każe zaprowadzić się do Sorchy,jej siostry,która może dać mu dar wieczności. Wielu lat przy boku Aislinn. Czy jednak cena nie będzie za wysoka?

Seth dostaje się do Krainy Czarów- Królestwa Sorchy. W zamian za bycie wróżem musi miesiąc spędzać w krainie Sorchy tworząc sztukę. Jednak nie jest to takie proste,bo w realnym świecie... Setha nie ma ponad pół roku. W Krainie Czarów czas płynie inaczej.


Oprócz tego jest jeszcze mnóstwo innych wątków. Istnieje kilka dworów. Mroczny Dwór,którym rządzi Niall,przyjaciel Setha,który jest dla niego niczym brat i jako jedyny dobrze widzi jakimi sposobami działa Keenan. Donia,Królowa Zimy,która kocha z wzajemnością Króla Lata... a jednak nie mogą być razem i prowadzi to w stronę konfliktu. Jest oczywiście Letni Dwór. Oraz dwór Sorchy.

 Co się stanie kiedy Królowa Zimy zaatakuje Królową Lata? Jak zareaguje Keenan? Czy skrzywdzi ukochaną,zemści się za swoją królową? Czy rozpęta się wojna między dworami,wojna która przyniesie zagładę ludziom i wróżom? Czy Niezmienna Królowa zmieni się? Tego przekonacie się sami. Po prostu poddajcie się wyobraźni.

Schemat wydaje się banalny,aczkolwiek książka jest bardzo dobrze napisana. Trzyma w napięciu i wciąga nas to tajemniczego,pełnego intryg świata wróżek.


Następnie sięgnęłam po Króla Mroku.
Leslie została opuszczona przez mamę i została sama z bratem i ojcem. Brat jest dilerem,ciągle ściąga na dziewczynę złe rzeczy. Nastolatka musi pracować aby opłacić rachunki,została zgwałcona... To zostawia ślad na jej duszy,ślad ,który przyciąga Króla Mroku ,Iriala. Marzeniem Leslie jest mieć tatuaż. Po zrobieniu jego konturów czuje się dziwnie. Nie odczuwa strachu,złości kiedy powinna je odczuwać. Zaczyna widzieć dziwnych ludzi, z rogami skrzydłami. Pewnie domyślacie się już kto to. Coraz bardziej niepokoi ją też Ash,jej przyjaciółka. Seth,jej chłopak wydaje się w porządku,lecz Keenan... coś z nim jest nie tak. I kim naprawdę jest jego pociągający wuj Niall? Chłopak troszczy się o nią,jednak tajemnice przerastają Leslie. Tatuaż zostaje skończony,a tym samym nawiązuje się połączenie z Królem Mroku.Czy dziewczyna przeżyje tą ciężką próbę? I czy wybaczy im wszystkim?

Świat wróżek nieźle namieszał w moim postrzeganiu tych istot. Te dwa tomy niesamowitej,pociągającej serii sprawiły,że na pewno sięgnę po dalsze części. Wciąga i kusi. Intryguje i pociąga. Bardzo podobały mi się obie książki,aczkolwiek Aislinn polubiłąm dużo mniej niż Leslie(główne bohaterki.) Ash jest głupiutka i naiwna. Jednak nie zniechęca mnie to,bo inne postacie są bardzo dopracowane i każdą z nich chciałabym poznać lepiej. Może zmienię zdanie o Ash po Królowej Lata? Bo każdy ma swoją historię i swoje tajemnice...

Kruchą wieczność oceniam na 7/10,a Króla Mroku na 6,5/10.
Serdecznie polecam. Mam nadzieję,że nie odbierzecie tego jako spoiler,ponieważ są to tylko podstawowe informacje :)



Oleksandra


niedziela, 4 stycznia 2015

Moje najlepsze!


O gustach się nie dyskutuje. Być może są gusta i guściki,w każdym razie każdy lubi co innego. Nie będę zgłębiać się w więcej tematyk,zostanę przy literaturze. Który gatunek jest najfajniejszy? Gdyby spytać tak książkoholików zewsząd rozległy by się okrzyki. Jednak jestem pewna,że każdy krzyknął by coś innego. Nie wspominając już nawet co by wynikło,gdybym spytała o najlepszego pisarza. A jaka jest prawda? co jest najlepsze?
Otóż nic. A raczej wszystkie są tak samo dobre. Niektórzy wolą kryminały,niektórzy obyczajówki,romansy,fantastykę.. I co z tego? Nasze preferencje to jedno,lecz nie warto zniechęcać się innym zdaniem kogoś innego :) Do tej osoby oczywiście. Jeśli poznaję kogoś kto lubi czytać,nie ukrywam,że dodaje mu to u mnie dużego plusa. Nie oczekuję jednak ,że czyta to co ja. Wręcz przeciwnie, jeśli nie, może wyniknąć z tego bardzo interesująca dyskusja! Niestety sztuka rozmowy zanika. A zastępuje ją sztuka kłótni. Nie wiem jak wy,ale ja oczywiście oprócz rozmawianiem z  kimś i zgadzaniem się z nim,lubię również się nie zgadzać. Dyskusja,ale na poziomie jest często strasznie interesująca. Nie mówię tu o kłótni aczkolwiek o wymienianiu argumentów,spostrzeżeń i udowadnianiu swoich racji. Więc zamiast kłócić się czy jakaś książka była dobra czy nie, czy pisarz jest dobry,a może czy nie powinien sięgać po długopis czy jeszcze coś takiego,to nie kłóćcie się(co ostatnio zauważyłam) tylko przeprowadźcie dyskusję na poziomie! ;) Nie ma dwóch osób,którym zawsze podobałoby się to samo,nie ma samych złych czy dobrych książek,wszystkie są dobre,tylko inaczej je odbieramy. Więc zamiast krzyczeć moje najlepsze! uszanuj książkoholiku najlepsze również kogoś :)
Mam nadzieję,że ten post ma choć troszkę sensu. Na koniec bardzo podziękuję Wiki,bo uświadomiła mi ważną kwestię anonimowych komentarzy i przy okazji weryfikacji obrazkowej,bo na śmierć o tym zapomniałam! :)
Proszę też o komentarze,jakiekolwiek,ale serio odezwijcie się ;_;


Pozdrawiam i śniegu życzę,bo u mnie choć się rozpuścił to już dziś pada huraaa. A co ta za zima bez śniegu? ;)
Oleksandra

czwartek, 1 stycznia 2015

#3 Przecież cię znam Beaty Ostrowickiej


Tytuł zachęcający. Wszyscy myślimy,że znamy drugą osobę, podczas gdy często nie znamy jej wcale. Znam cię na wylot,znamy się jak dwa łyse konie-To tylko niektóre z określeń. A przecież każdy skrywa jakąś tajemnicę.
Opis:Normalna kochająca się rodzina. Beztroska codzienność. Idealny chłopak.
Laura chciałaby móc to powiedzieć o swoim życiu, ale nie może… Pewnie dlatego wciąż gdzieś pędzi. Musi przecież pomóc Monice, siostrze, która bardzo wcześnie zaszła w ciążę i samotnie wychowuje dziecko. I pani Wandzie, starszej kobiecie, u której dorabia sobie matka. Do tego Laura trzy razy w tygodniu udziela korepetycji. Powinna też spotykać się z ojcem, na co zwykle nie ma ochoty, bo nie może znieść jego najnowszej „miłości”. Dziewczyna tęskni za dawnymi czasami, choć przed nikim, nawet samą sobą, by się do tego nie przyznała. Na szczęście ma Szarą, na którą zawsze może liczyć. I Błażeja, który, mimo że jest dla niej najbliższą osobą na świecie, nigdy nie będzie jej chłopakiem...


Moja opinia: Nie zgadzam się z opisem. Niby wszystko okej,ale jakby nie opis tej książki. Laura cały czas gdzieś biegnie i na kogoś się drze. Bo Laura w ogóle dużo krzyczy,przeklina i ma problem do świata. I daje się wykorzystywać. Jest dość wredną osobą,jednak często pokazuje nam swoją drugą twarz. Tą Laurę,która troszczy się o przyjaciół,która kocha,jest miła,pomocna. Autorka nie chciała raczej przedstawić głównej bohaterki ze złej strony, jednak moim zdaniem to zrobiła. Nie wiem czy taki miał  być charakter postaci,ale  za główną bohaterką nie przepadam.  Autorka ma chyba też wyobrażenie ,że polscy nastolatkowie jedyne co robią, to chodzą na piwo. Być może niektórzy tak,w końcu bohaterowie są chyba w liceum. Ale każde ich wyjście to wyjście na piwo. No błagam. Bohaterka często ma rację ,w sprawie przyjaciółki wyłudzającej pieniądze i   nie chcącej wrócić do domu ktoś musiał mieć żelazną rękę,aczkolwiek Laura jest nieprzyjemna, uszczypliwa,złośliwa i po prostu wulgarna. Postać Dominiki jest dość irytująca,natomiast  Błażej jest interesującą postacią. Cały efekt psuje jednak mi chyba właśnie Laura.  Jeśli komuś zrodzi się w głowie myśl ,że nie napisałam za dużo o książce a tylko o bohaterce już wyjaśniam. Książka opowiada  jednak o perypetiach głównej bohaterki,więc nic dziwnego ,że głównie o niej mowa,bo nie chcę zdradzać wam za dużo.  Czy polecam wam abyście przeczytali? No cóż. Nie powiem "nie" jednak nie oczekujcie zbyt wiele.
A książka ma naprawdę niezły potencjał.
"Przecież cię znam" oceniam na 6/10.
Oleksandra

poniedziałek, 29 grudnia 2014

#2. Oskar i Pani Róża Érica-Emmanuela Schmitta


Opis:Czy w ciągu dwunastu dni można poznać smak życia i odkryć jego najgłębszy sens? Dziesięcioletni Oskar leży w szpitalu i nie wierzy już w żadne bajki. Wtedy na jego drodze staje tajemnicza pani Róża, która ma za sobą karierę zapaśniczki i potrafi znaleźć wyjście z każdej sytuacji...
Mój opis: Oskar ma 10 lat i choruje na raka. Złości się na rodziców i lekarzy,bo boją się go,a gdy pyta o wyniki oni nabierają wody w usta. Jedyną osobą która traktuje go poważnie jest ciocia Róża. Nie jest to prawdziwa ciocia,ale chłopiec tak właśnie ją nazywa. Oskar nie wierzy w Boga,ale za namową cioci Róży zaczyna do niego pisać.


Dla zachęcenia dam kilka cytatów,nie będę jednak pisać zbyt wiele,bo jest to książka bardzo krótka. :)



  "...życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć."

"- Lekarze są nie do zdarcia. Zawsze mają pełno pomysłów na operacje, które można ci zrobić. Policzyłem, mnie obiecali co najmniej sześć.
- Może ich inspirujesz."
"Masz. Posłuchaj "Walca Śnieżynek". Jest taki ładny, że kiedy go słucham, myślę o tobie."

Wbrew wszystkiemu jest to książka bardzo pogodna. Chłopiec w wyjątkowy sposób patrzy na świat. Warto zatrzymać się na chwilkę i sięgnąć po "Oskara i Panią Różę." Zrobiła na mnie duże wrażenie.
 
Moja ocena to 9/10.  Jednak czy w recenzji koniecznie musi być ocena? Nie umiem nigdy ocenić książki,gdyż każda jest wyjątkowa.
Pozdrawiam,
Oleksandra



Niemiłość

Kiedy przestałeś nie kochać? Kiedy uznałeś,że jednak nic nie znaczę? Że moja obecność zabiera Ci tlen? Jak mogłeś zostawić mnie samą w tym z...