czwartek, 29 października 2015

Jesienna deprecha?


Nie pisałam całe wieki,tak wiem. Miałam powody,potrzebowałam przerwy,a na głowie miała inne rzeczy. Jednak chyba spróbuję do tego wrócić,jednak pod innym kątem. Mam teraz mało czasu,szczególnie przy komputerze,ale może coś się znajdzie?

Zbierałam się z tym troszkę,a tak naprawdę chyba nie wiem o czym pisać. Więc tą pierwszą notkę poświęcę tak neutralnie jesieni,która teraz panuje za oknem.


Wcześniej było tak cholernie zimno,że przemykając ulicami mojego miasta, nie zwracałam uwagi na to co się dzieje,tylko jak najszybciej  czmychałam do ciepłego pomieszczenia, ewentualnie lało i była plucha. Jednak dziś spacerując parkiem,opatulona szalikiem i czapką miałam chwilę by zatrzymać się i przyjrzeć temu co się dzieje wokoło. I zauważyłam jak jest pięknie.
Wszędzie mieniły się liście, ich resztki na drzewach i pokryte nimi ścieżki. W wodzie odbijało się słońce,było cicho i spokojnie. To miejsce miało niepowtarzalny klimat. Byłam tak tylko ja i nikt więcej i to też mi się podobało. Nie chcę tu mówić o żadnej jesiennej depresji, nie zrozumcie mnie źle ;) ,ale jesień to jedyna pora kiedy nie trzeba pokazywać światu jakim to nie jest się szczęśliwym. Nie trzeba ciągle uśmiechać się i udawać,że zawsze wszystko u nas gra,możemy po prostu poddać się tej jesiennej melancholii i to będzie w porządku. Latem słońce nie pozwala nam się smucić czy być obojętnym,wszędzie jest zielono, wiosną wszystko kwitnie i budzi się do życia,a zimą wszędzie jest śnieżno-biało i jest magia świąt czy karnawału i lepienie bałwanów.
A jesień... jesień jest taka znielubiona przez wszystkich, brudna i mokra. Wszyscy są chorzy,wszędzie jest szaro-buro, wracamy do szkoły,dni są krótsze i ogółem to nikt nie jest z tego zadowolony. Jednak niekoniecznie. Bo wbrew pozorom jesień jest najbardziej kolorową porą roku. Jest resztka zieleni, przeróżne brązy,czerwienie,żółcie, pomarańcze. Świat mieni się liśćmi. Pogoda sprzyja zaszyciu się w domu z dobrą książką i hektolitrami herbaty. To też ma w sobie urok. Jesień przygotuje nas na zimę,pozwoli nam wciągnąć się troszkę w melancholię i odrobinę zadumy, a jednocześnie cieszą nas kasztany i przepiękne słońce. Może warto czasem obudzić w sobie dziecko, poskakać po kałużach, nazbierać liści i kasztanów, zrobić wielkie kakao z piankami? Jeśli nawet świat jest szaro-bury możemy rozjaśnić go sobą, kolorowymi rzeczami. A przede wszystkim zmianą nastawienia. Żeby zauważyć za oknem piękną,polską jesień. Tym Was żegnam i tego wam życzę.


"Lubię jesień… Jesień jakby usprawiedliwia depresję, jesienią nie trzeba być młodym, zdrowym, aktywnym jak latem, jesienią można sobie popłakać, jesień to pora ludzi samotnych."



I kilka inspiracji dla Was z tumblra :) 
-Oleksandra


niedziela, 11 stycznia 2015

#4 Krucha wieczność oraz Król Mroku Melissy Marr

Nie preferuję książek o wróżkach. Zwykle są dość słodkie,albo wróżki do jakieś roślinne istoty czy coś w tym stylu. Więc tym większe było moje zdziwienie,gdy zabrałam się do czytania Kruchej wieczności.


Ash była zwykłą dziewczyną. Oprócz jednej rzeczy. Widziała wróżki,dziwne istoty. Babcia nauczyła ją jednak,aby nie zwracać na nie uwagi i udawać ,że ich się nie widzi. Pomimo tego Ash stała się Królową Lata oraz przestała być człowiekiem,a stała się długowieczną wróżką. Więcej o tym można przeczytać w książce Królowa Lata,ja jeszcze nie miałam z nią styczności,lecz mam nadzieję,że jest to tylko kwestia czasu. A więc do rzeczy. Aislinn(czyli Ash) dzieli swój między Sethem swoim ukochanym,lecz niestety śmiertelnym, a Keenanem, swoim współpracownikiem, Królem Lata. Ash kocha Setha,jednak on czuje,że ich związek jest tylko kwestią czasu,gdyż on kiedyś umrze,a wtedy Keenan wreszcie będzie mógł uwieść Ash. Jego dziewczynę czeka wieczność,ale nie z nim... Odszukuje Bananach-Wojnę i każe zaprowadzić się do Sorchy,jej siostry,która może dać mu dar wieczności. Wielu lat przy boku Aislinn. Czy jednak cena nie będzie za wysoka?

Seth dostaje się do Krainy Czarów- Królestwa Sorchy. W zamian za bycie wróżem musi miesiąc spędzać w krainie Sorchy tworząc sztukę. Jednak nie jest to takie proste,bo w realnym świecie... Setha nie ma ponad pół roku. W Krainie Czarów czas płynie inaczej.


Oprócz tego jest jeszcze mnóstwo innych wątków. Istnieje kilka dworów. Mroczny Dwór,którym rządzi Niall,przyjaciel Setha,który jest dla niego niczym brat i jako jedyny dobrze widzi jakimi sposobami działa Keenan. Donia,Królowa Zimy,która kocha z wzajemnością Króla Lata... a jednak nie mogą być razem i prowadzi to w stronę konfliktu. Jest oczywiście Letni Dwór. Oraz dwór Sorchy.

 Co się stanie kiedy Królowa Zimy zaatakuje Królową Lata? Jak zareaguje Keenan? Czy skrzywdzi ukochaną,zemści się za swoją królową? Czy rozpęta się wojna między dworami,wojna która przyniesie zagładę ludziom i wróżom? Czy Niezmienna Królowa zmieni się? Tego przekonacie się sami. Po prostu poddajcie się wyobraźni.

Schemat wydaje się banalny,aczkolwiek książka jest bardzo dobrze napisana. Trzyma w napięciu i wciąga nas to tajemniczego,pełnego intryg świata wróżek.


Następnie sięgnęłam po Króla Mroku.
Leslie została opuszczona przez mamę i została sama z bratem i ojcem. Brat jest dilerem,ciągle ściąga na dziewczynę złe rzeczy. Nastolatka musi pracować aby opłacić rachunki,została zgwałcona... To zostawia ślad na jej duszy,ślad ,który przyciąga Króla Mroku ,Iriala. Marzeniem Leslie jest mieć tatuaż. Po zrobieniu jego konturów czuje się dziwnie. Nie odczuwa strachu,złości kiedy powinna je odczuwać. Zaczyna widzieć dziwnych ludzi, z rogami skrzydłami. Pewnie domyślacie się już kto to. Coraz bardziej niepokoi ją też Ash,jej przyjaciółka. Seth,jej chłopak wydaje się w porządku,lecz Keenan... coś z nim jest nie tak. I kim naprawdę jest jego pociągający wuj Niall? Chłopak troszczy się o nią,jednak tajemnice przerastają Leslie. Tatuaż zostaje skończony,a tym samym nawiązuje się połączenie z Królem Mroku.Czy dziewczyna przeżyje tą ciężką próbę? I czy wybaczy im wszystkim?

Świat wróżek nieźle namieszał w moim postrzeganiu tych istot. Te dwa tomy niesamowitej,pociągającej serii sprawiły,że na pewno sięgnę po dalsze części. Wciąga i kusi. Intryguje i pociąga. Bardzo podobały mi się obie książki,aczkolwiek Aislinn polubiłąm dużo mniej niż Leslie(główne bohaterki.) Ash jest głupiutka i naiwna. Jednak nie zniechęca mnie to,bo inne postacie są bardzo dopracowane i każdą z nich chciałabym poznać lepiej. Może zmienię zdanie o Ash po Królowej Lata? Bo każdy ma swoją historię i swoje tajemnice...

Kruchą wieczność oceniam na 7/10,a Króla Mroku na 6,5/10.
Serdecznie polecam. Mam nadzieję,że nie odbierzecie tego jako spoiler,ponieważ są to tylko podstawowe informacje :)



Oleksandra


niedziela, 4 stycznia 2015

Moje najlepsze!


O gustach się nie dyskutuje. Być może są gusta i guściki,w każdym razie każdy lubi co innego. Nie będę zgłębiać się w więcej tematyk,zostanę przy literaturze. Który gatunek jest najfajniejszy? Gdyby spytać tak książkoholików zewsząd rozległy by się okrzyki. Jednak jestem pewna,że każdy krzyknął by coś innego. Nie wspominając już nawet co by wynikło,gdybym spytała o najlepszego pisarza. A jaka jest prawda? co jest najlepsze?
Otóż nic. A raczej wszystkie są tak samo dobre. Niektórzy wolą kryminały,niektórzy obyczajówki,romansy,fantastykę.. I co z tego? Nasze preferencje to jedno,lecz nie warto zniechęcać się innym zdaniem kogoś innego :) Do tej osoby oczywiście. Jeśli poznaję kogoś kto lubi czytać,nie ukrywam,że dodaje mu to u mnie dużego plusa. Nie oczekuję jednak ,że czyta to co ja. Wręcz przeciwnie, jeśli nie, może wyniknąć z tego bardzo interesująca dyskusja! Niestety sztuka rozmowy zanika. A zastępuje ją sztuka kłótni. Nie wiem jak wy,ale ja oczywiście oprócz rozmawianiem z  kimś i zgadzaniem się z nim,lubię również się nie zgadzać. Dyskusja,ale na poziomie jest często strasznie interesująca. Nie mówię tu o kłótni aczkolwiek o wymienianiu argumentów,spostrzeżeń i udowadnianiu swoich racji. Więc zamiast kłócić się czy jakaś książka była dobra czy nie, czy pisarz jest dobry,a może czy nie powinien sięgać po długopis czy jeszcze coś takiego,to nie kłóćcie się(co ostatnio zauważyłam) tylko przeprowadźcie dyskusję na poziomie! ;) Nie ma dwóch osób,którym zawsze podobałoby się to samo,nie ma samych złych czy dobrych książek,wszystkie są dobre,tylko inaczej je odbieramy. Więc zamiast krzyczeć moje najlepsze! uszanuj książkoholiku najlepsze również kogoś :)
Mam nadzieję,że ten post ma choć troszkę sensu. Na koniec bardzo podziękuję Wiki,bo uświadomiła mi ważną kwestię anonimowych komentarzy i przy okazji weryfikacji obrazkowej,bo na śmierć o tym zapomniałam! :)
Proszę też o komentarze,jakiekolwiek,ale serio odezwijcie się ;_;


Pozdrawiam i śniegu życzę,bo u mnie choć się rozpuścił to już dziś pada huraaa. A co ta za zima bez śniegu? ;)
Oleksandra

czwartek, 1 stycznia 2015

#3 Przecież cię znam Beaty Ostrowickiej


Tytuł zachęcający. Wszyscy myślimy,że znamy drugą osobę, podczas gdy często nie znamy jej wcale. Znam cię na wylot,znamy się jak dwa łyse konie-To tylko niektóre z określeń. A przecież każdy skrywa jakąś tajemnicę.
Opis:Normalna kochająca się rodzina. Beztroska codzienność. Idealny chłopak.
Laura chciałaby móc to powiedzieć o swoim życiu, ale nie może… Pewnie dlatego wciąż gdzieś pędzi. Musi przecież pomóc Monice, siostrze, która bardzo wcześnie zaszła w ciążę i samotnie wychowuje dziecko. I pani Wandzie, starszej kobiecie, u której dorabia sobie matka. Do tego Laura trzy razy w tygodniu udziela korepetycji. Powinna też spotykać się z ojcem, na co zwykle nie ma ochoty, bo nie może znieść jego najnowszej „miłości”. Dziewczyna tęskni za dawnymi czasami, choć przed nikim, nawet samą sobą, by się do tego nie przyznała. Na szczęście ma Szarą, na którą zawsze może liczyć. I Błażeja, który, mimo że jest dla niej najbliższą osobą na świecie, nigdy nie będzie jej chłopakiem...


Moja opinia: Nie zgadzam się z opisem. Niby wszystko okej,ale jakby nie opis tej książki. Laura cały czas gdzieś biegnie i na kogoś się drze. Bo Laura w ogóle dużo krzyczy,przeklina i ma problem do świata. I daje się wykorzystywać. Jest dość wredną osobą,jednak często pokazuje nam swoją drugą twarz. Tą Laurę,która troszczy się o przyjaciół,która kocha,jest miła,pomocna. Autorka nie chciała raczej przedstawić głównej bohaterki ze złej strony, jednak moim zdaniem to zrobiła. Nie wiem czy taki miał  być charakter postaci,ale  za główną bohaterką nie przepadam.  Autorka ma chyba też wyobrażenie ,że polscy nastolatkowie jedyne co robią, to chodzą na piwo. Być może niektórzy tak,w końcu bohaterowie są chyba w liceum. Ale każde ich wyjście to wyjście na piwo. No błagam. Bohaterka często ma rację ,w sprawie przyjaciółki wyłudzającej pieniądze i   nie chcącej wrócić do domu ktoś musiał mieć żelazną rękę,aczkolwiek Laura jest nieprzyjemna, uszczypliwa,złośliwa i po prostu wulgarna. Postać Dominiki jest dość irytująca,natomiast  Błażej jest interesującą postacią. Cały efekt psuje jednak mi chyba właśnie Laura.  Jeśli komuś zrodzi się w głowie myśl ,że nie napisałam za dużo o książce a tylko o bohaterce już wyjaśniam. Książka opowiada  jednak o perypetiach głównej bohaterki,więc nic dziwnego ,że głównie o niej mowa,bo nie chcę zdradzać wam za dużo.  Czy polecam wam abyście przeczytali? No cóż. Nie powiem "nie" jednak nie oczekujcie zbyt wiele.
A książka ma naprawdę niezły potencjał.
"Przecież cię znam" oceniam na 6/10.
Oleksandra

Niemiłość

Kiedy przestałeś nie kochać? Kiedy uznałeś,że jednak nic nie znaczę? Że moja obecność zabiera Ci tlen? Jak mogłeś zostawić mnie samą w tym z...